Perfume Genius, No Shape. Zmagania ducha z ciałem.
Spośród wszystkich dziedzin sztuki muzyka ma chyba
najmniej wspólnego z ludzką cielesnością i dlatego stanowi najpełniejszą formę
sublimacji naszych przyziemnych pragnień oraz popędów. Muzyka jest wyłączną
domeną ducha i jako taka może nam służyć jako doskonała ucieczka od ograniczeń
przewrotnego ciała. Fenomenalna płyta No
Shape artysty ukrywającego się pod pseudonimem Perfume Genius jest idealnym
przykładem takiego dźwiękowego eskapizmu. Perfume Genius w rozbuchanym,
barokowym stylu wznosi się z tym albumem w przestworza, oferując nam
niebiańskie melodie, bogactwo instrumentacji i swój ciągle poszukujący nowych
wokalnych wyzwań głos. Na No Shape
ciało staje się niepożądanym balastem, który ściąga nas w dół. Perfume Genius
przekracza formę, porzuca kształt i przez to wymyka się łatwym muzycznym
kategoryzacjom. Temu albumowi nie da się przykleić żadnej etykietki, jest
niczym ciągle zmieniający swoją postać Proteusz. Pewne jest tylko to, że No Shape to kawał wyjątkowej muzyki,
która na ponad 43 minuty przeniesie nas w zupełnie inny, całkowicie bezcielesny
i duchowy wymiar.
Pod
pseudonimem Perfume Genius ukrywa się urodzony w 1981 roku w amerykańskim
Seattle (stan Waszyngton) solowy artysta Mike Hadreas, którego przodkowie przybyli do Ameryki z Grecji. Hadreas rozpoczął swoją muzyczną karierę
od utworzenia konta na MySpace w 2008 roku. Od dziecka uczył się gry na
fortepianie i dlatego wszystkie jego wczesne kompozycje sprowadzają się do jego
głosu i akompaniamentu tego właśnie instrumentu, co nadaje im niepowtarzalny,
niezwykle kameralny nastrój. Takie intymne i bardzo osobiste są dwie pierwsze
płyty Mike’a pod szyldem Perfume Genius, czyli wydana w 2010 roku Learning oraz opublikowana w 2012 roku Put Your Back N 2 It. Na tych
wydawnictwach Hadreas śpiewa o swoim niełatwym życiu, zmaganiach z akceptacją
swojej homoseksualnej orientacji, homofobią otoczenia, chorobą Crohna oraz o
walce z uzależnieniami od narkotyków i alkoholu. Wydany w 2014 roku trzeci
album Too Bright stanowi mocny krok
naprzód. Hadreas przy pomocy producenta Adriana Utley’a z Portishead nadał
płycie pewien glam-rockowy posmak, w warstwie tekstowej dając ujście swojemu gniewowi
i frustracji. Too Bright jest odważnym
wyzwaniem rzuconym wszystkim tym, którzy nie widzą na świecie miejsca dla
wartości innych niż heteronormatywne.
Opublikowany z początkiem maja 2017 roku album No Shape to dowód na nieustanny muzyczny rozwój tego utalentowanego
artysty. Perfume Genius wciąż porusza się w obszarze art oraz indie-popu, ale
do swoich markowych, kameralnych produkcji dodaje rozbudowane, barokowe wręcz
aranżacje instrumentalne, które znakomicie korespondują z dużo bardziej
optymistycznym przesłaniem na No Shape.
Producentem ostatniej płyty Hadreasa jest Blake Mills, znany z pracy z
artystami tej miary co Fiona Apple, Jesca Hoop, Laura Marling, Conor Oberst,
John Legend czy Alabama Shakes.
Ton płycie
nadaje już rozpoczynający ją utwór Otherside.
Kompozycja zaczyna się cicho i niewinne, mamy tylko łagodny fortepian i głos
Mike’a Hadreasa. Jednak po pierwszej minucie następuje niespodziewana eksplozja
dźwięków i głosów, prawdziwa muzyczna bomba, która zgodnie z tytułem utworu
automatycznie przenosi nas w zupełnie inny wymiar. Otherside staje się hymnem, którym Perfume Genius zbliża się do
swojej idei Boga. Następny na albumie jest zapierający dech w piersiach Slip Away, oficjalny pierwszy singiel
promujący No Shape. Również tutaj
mamy do czynienia z oszałamiającą produkcją, która swoim rozmachem, dudnieniem
bębnów i szałem smyczków przypomina o Hounds
of Love oraz Running Up That Hill (A Deal with God) Kate Bush. Ten ostatni utwór Kate
był wyzwaniem rzuconym Bogu w imię ratowania ziemskiej miłości, Slip Away jest dokładnie tym samym, tyle że jego przedmiotem jest
zakazana miłość, która obroni się przed prześladowcami swoją siłą i czystością.
Duch i muzyka Kate Bush unosi się zdecydowanie nad albumem No Shape, a jej kultowy Running
Up That Hill (A Deal with God) cytowany jest przez Hadreasa w chyba najlepszej na płycie
kompozycji Wreath. W tym nagraniu
Perfume Genius zawarł najgłębszą filozofię stojącą za całym albumem, a jest to
szczere pragnienie wyrwania się duszy i umysłu z więzienia zdradzającego nas od
wewnątrz i na zewnątrz ciała. Na Wreath
przepiękna melodia i pewny siebie (nawet jodłujący przy końcu) głos Mike’a
towarzyszą transcendentalnej fantazji o opuszczeniu własnego ciała, wyrwaniu
się z brzemienia i ciężaru cielesnej formy, często tak zawodnej i
rozczarowującej. Hadreas od lat zmaga się z chorobą Crohna, nie czuje się też
komfortowo w swoim własnym ciele i w ramach własnej płci. Zdradzany przez
chorobę od wewnątrz Mike postrzega starzenie się jako inny, bardziej zewnętrzny
rodzaj zdrady ciała. Wreath stanowi
centrum i swoisty środek ciężkości całego albumu, którego tytuł No Shape znajduje pełne rozwinięcie i
uzasadnienie właśnie w tym nagraniu.
To,
co wyraźnie odróżnia No Shape od
trzech poprzednich płyt Hadreasa to nieporównywalnie wysoki poziom
samoakceptacji i optymizmu. Album promieniuje nowo odnalezioną pewnością siebie
i chęcią korzystania z życia i miłości. O tym opowiadają nagrania takie jak Just Like Love oraz Go Ahead, ale robią to w kompletnie różny sposób. Just Like Love jest jak radosna celebracja
własnej persony przy wtórze subtelnych, kojących smyków, inspirowany muzyką Prince'a Go Ahead natomiast wyraża tę pewność siebie w bardziej obcesowy,
wyzywający wręcz sposób. Również wokal Hadreasa i cała muzyczna produkcja
zmienia się drastycznie na Go Ahead, głos
Mike’a jest spokojny i bezpośredni, pozbawiony wszelkich ozdobników. To samo można
powiedzieć o warstwie dźwiękowej, która z durowej zmienia tonację na całkowicie
poważną i stanowczą w wymowie. Na No
Shape są jeszcze dwie kompozycje, które można traktować jak powiązaną ze
sobą znaczeniowo parę: to ballada Every
Night i przyprawiający o ciarki na plecach Choir. Oba te utwory mierzą się z pojęciem tego, co nadnaturalne. O
ile w spokojnym Every Night podmiot
liryczny wyczuwa obecność tajemniczej energii z innego wymiaru i domaga się jej
ujawnienia, o tyle w mrocznym Choir
ten sam podmiot znajduje się już pod wpływem, albo nawet w niewoli
nadnaturalnych sił. Intensywne, frenetyczne arpeggia skrzypiec oraz wyjący chór
głosów czynią z klaustrofobicznego Choir
prawdziwie egzystencjalne doświadczenie na granicy dwóch światów. Choir pokazuje zdolność Hadreasa do fascynujących
eksperymentów z dźwiękiem i głosem (tutaj jest to słowo mówione) oraz do
kreacji unikalnej muzycznej formy w celu wyrażenia tego, co właściwie niewyrażalne.
Dzięki nagraniom takim jak Choir muzyka
Mike’a Hadreasa budzi żywe skojarzenia z aurą Miasteczka Twin Peaks Davida Lyncha. Kilka nagrań z No Shape z pewnością świetnie by się odnalazło
na ścieżce dźwiękowej do tego kultowego serialu (Hadreas urodził się i mieszka zresztą w tym samym stanie Waszyngton).
Choir nie jest jedynym nagraniem na No Shape, które wprowadza na scenę ciemne
i nieoczywiste siły. Die 4 You przy
akompaniamencie tylko pianina elektronicznego opowiada o praktyce erotycznego
duszenia partnera w trakcie seksualnego aktu, które może być postrzegane jako
ostateczne poświęcenie w imię miłości. Z kolei wyciszony, minimalistyczny Run Me Through traktuje o fantazjach o
byciu zdominowanym i unicestwionym przez agresywną, aktywną oraz archetypiczną męskość.
Utwory takie jak Valley i Sides udowadniają, że pomimo
przemyślenia i zorganizowania sobie dobrze funkcjonującego życia, pojawiają się
też czasem momenty, kiedy tracimy wiarę w jego sens i zamykamy się ciasno w
swoim wnętrzu, zatrzaśnięci na wszelki dialog i kontakt z otoczeniem. Na Valley Mike wyraża zdziwienie, jak
rzadka i trudna do osiągnięcia jest udana romantyczna relacja. Natomiast Sides wybija się tutaj jako jedna z
najpiękniejszych kompozycji na całym albumie, swoisty muzyczny dialog między
Hadreasem a jego życiowym partnerem. Mike wyśpiewuje tutaj punkt widzenia
swojego chłopaka, natomiast Natalie Mering z Weyes Blood przyjmuje perspektywę
samego Hadreasa, egoistycznie uciekającego w swój wewnętrzny świat. Naturalną
kontynuacją Sides i idealnym zamknięciem
dla całej płyty jest utwór Alan,
nazwany tak imieniem Alana Wyffels’a, od ośmiu lat partnera artysty i jego bliskiego
muzycznego współpracownika. No Shape
kończy się delikatną elegią na cześć głębokiej miłości i najsilniejszej z
możliwych więzi między dwojgiem ludzi. Pomimo ogromnego pragnienia ucieczki z
tego świata i od swojego ciała Mike Hadreas jednak pozostał: jest tutaj, jest
ze swoim chłopakiem, jest z nami. Jak dobrze i jak dziwnie zarazem.
Użyteczne linki:
Komentarze
Prześlij komentarz