Happy Rhodes, Many Worlds Are Born Tonight. Elektroniczna odyseja.
Każdy utwór na tej płycie jest jak osobny, skończony
muzycznie wszechświat. Na Many Worlds Are
Born Tonight mamy więc 12 równoległych dźwiękowych wymiarów, które
znakomicie ze sobą współgrają i wzajemnie się uzupełniają. Matką i zarazem
przewodnikiem po tej muzycznej odysei jest Happy Rhodes, prawdziwa perła w
koronie amerykańskiej sceny niezależnej, do dziś właściwie szerzej nieodkryta.
Album Many Worlds Are Born Tonight zabiera
nas w inspirowaną science fiction podróż po wszystkich wymiarach elektroniki.
Dryfując w tym dźwiękowym kosmosie można nabrać autentycznego przekonania, że
jeśli muzyka sfer niebieskich rzeczywiście istnieje, to ta płyta Happy Rhodes
musi być jej ziemskim odwzorowaniem.
Happy Rhodes (urodzona w stanie Nowy Jork w 1965 roku jako Kimberley
Tyler Rhodes) jest wybitną amerykańską wokalistką, instrumentalistką oraz
autorką piosenek, obdarzoną imponującym głosem o 4-oktawowej skali. To właśnie
tak rozległa skala jej głosu powoduje liczne nieporozumienia wśród odbiorców
jej muzyki: można bowiem odnieść wrażenie, że w jednym utworze śpiewają w
duecie tak naprawę dwie różne osoby. Gdy Happy Rhodes śpiewa sopranem, brzmi
łudząco podobnie do wczesnej Kate Bush, z kolei gdy używa swojego barytonu,
budzi skojarzenia z Annie Lennox. Happy tworzy własne kompozycje właściwie od
początku lat 80-tych, a wydany w 1998 roku Many
Worlds Are Born Tonight jest tak naprawdę jej dziesiątym już albumem,
jedynym jednak nagranym pod auspicjami dużej, niezależnej wytwórni płytowej
Samson Music (od dawna już zresztą nieistniejącej). Pomimo braku komercyjnego
sukcesu i szerszego rozgłosu Happy Rhodes jest prawdziwą boginią wśród swoich
wyznawców-wielbicieli alternatywnej muzyki, skupionych na internetowej stronie the Ectophiles' Guide, założonej z myślą o promocji artystów o niezależnej duszy.
Dość powiedzieć, że to właśnie twórczość Happy Rhodes była pierwotną inspiracją
dla uruchomienia tego portalu.
Many Worlds Are Born Tonight jest
jedynym albumem Happy nagranym dla wytwórni płytowej, pozostałe dziesięć jej
płyt to kompilacje wydane całkowicie na własną rękę. Dostęp do profesjonalnego
studia nagraniowego powoduje, że brzmienie tego albumu mocno odstaje od jej
poprzednich nagrań: aranżacje są bogatsze, produkcja pełniejsza, a
niewiarygodny głos Happy Rhodes przechodzi tutaj wszystkie możliwe wcielenia,
jakie 4-oktawowy wokal może osiągnąć. Dominantą Many Worlds Are Born Tonight jest bardzo wysmakowana elektronika,
utwory posiadają mocno zakorzenioną w popie muzyczną strukturę, a teksty
nawiązania do klasyki kina science fiction w rodzaju kultowego filmu Blade Runner (Łowca androidów) Ridley’a Scotta. Tak jest właśnie w singlowym
kawałku Roy (Back from the Offworld),
który jest jednocześnie najbardziej taneczną kompozycją na płycie. Utwór ten
zawiera również w środku świetne skrzypcowe solo, które z poziomu ambitnego
popu wynosi go na jeszcze wyższy szczebel eksperymentalno-alternatywnej
elektroniki.
Reszta Many Worlds Are Born Tonight nie ma już tak ewidentnych komercyjnych walorów. Przewagę ma elektronika z wielkim rozmachem, jak w otwierającym płytę 100 Years, tytułowym Many Worlds Are Born Tonight, czy fenomenalnym If Wishes Were Horses, How Beggars Would Ride. W tych nagraniach zarówno głos wokalistki, jak i przeróżne elektroniczne dźwięki zarejestrowane są wielościeżkowo, a przepuszczone dodatkowo przez mixing sprawiają wrażenie kosmicznych mini-oper. Bogactwa i różnorodności przydają albumowi melancholijny The Chariot z bardzo nastrojową linią perkusyjną, ambientowy Ra Is a Busy God , czy uderzający w podniosło-dramatyczne tony Tragic. Nie można wreszcie nie wspomnieć o znakomitej balladzie Serenading Genius oraz o retrospekcyjnym Winter, który swą przestrzenną, ‘zimną’ elektroniką doskonale imituje wrażenie niezmierzonych pustkowi straconego czasu. Sam głos Happy Rhodes potrafi wykreować niezliczone muzyczne światy, wystarczy tylko zmiana skali lub oktawy. Wokalnym arcydziełem (i moim zdaniem najlepszym na płycie utworem) jest kompozycja Looking Over Cliffs, swego rodzaju ‘indiański’ hymn zawierający sample pieśni wojennej, wykonywanej przez rdzennego Amerykanina. W utworze tym Happy tak wirtuozersko skacze w refrenie po oktawach, jakby znajdowała się co najmniej na jakiejś wokalnej trampolinie… Rzecz nie do przegapienia. Many Worlds Are Born Tonight to prawdziwy niezależny klejnot.
Reszta Many Worlds Are Born Tonight nie ma już tak ewidentnych komercyjnych walorów. Przewagę ma elektronika z wielkim rozmachem, jak w otwierającym płytę 100 Years, tytułowym Many Worlds Are Born Tonight, czy fenomenalnym If Wishes Were Horses, How Beggars Would Ride. W tych nagraniach zarówno głos wokalistki, jak i przeróżne elektroniczne dźwięki zarejestrowane są wielościeżkowo, a przepuszczone dodatkowo przez mixing sprawiają wrażenie kosmicznych mini-oper. Bogactwa i różnorodności przydają albumowi melancholijny The Chariot z bardzo nastrojową linią perkusyjną, ambientowy Ra Is a Busy God , czy uderzający w podniosło-dramatyczne tony Tragic. Nie można wreszcie nie wspomnieć o znakomitej balladzie Serenading Genius oraz o retrospekcyjnym Winter, który swą przestrzenną, ‘zimną’ elektroniką doskonale imituje wrażenie niezmierzonych pustkowi straconego czasu. Sam głos Happy Rhodes potrafi wykreować niezliczone muzyczne światy, wystarczy tylko zmiana skali lub oktawy. Wokalnym arcydziełem (i moim zdaniem najlepszym na płycie utworem) jest kompozycja Looking Over Cliffs, swego rodzaju ‘indiański’ hymn zawierający sample pieśni wojennej, wykonywanej przez rdzennego Amerykanina. W utworze tym Happy tak wirtuozersko skacze w refrenie po oktawach, jakby znajdowała się co najmniej na jakiejś wokalnej trampolinie… Rzecz nie do przegapienia. Many Worlds Are Born Tonight to prawdziwy niezależny klejnot.
Użyteczne linki:
Komentarze
Prześlij komentarz