Jane Siberry, When I Was a Boy. Muzyczny spirytualizm.
Album When I Was
a Boy kanadyjskiej piosenkarki Jane Siberry jest duchową podróżą do
wewnątrz. Pytaniom o sens oraz istotę miłości towarzyszy przepiękna i perfekcyjna
w każdym dźwięku popowo-ambientowa produkcja. Muzyka na tym krążku wydaje się
być stworzona z myślą o lecie. Taneczno-eteryczne kawałki przeplatają się tu
z refleksyjnymi, zatopionymi w introspekcji balladami. Te pierwsze nadałyby się
do dyskoteki o bardziej wysublimowanym profilu, te drugie zaś idealnie pasują
do zmierzchu i letnich zachodów słońca. Jest coś takiego w sezonie wakacyjnym,
co skłania do zadawania bardziej filozoficznych pytań. Być może stoi za tym
majestatyczne słońce i rozbuchana przyroda, choć może to po prostu letni
przesyt wrażeń. Z When I Was a Boy emanuje
właśnie to pragnienie poznania tajemnicy zmysłowego świata, tak dojmujące
właśnie letnią porą. Zbędna jest chyba zatem informacja, że ta płyta Jane Siberry
ukazała się w samym środku wakacji 1993 roku.
Jane Siberry
urodziła się w 1955 roku w Toronto w Kanadzie jako Jane Stewart. W młodości
studiowała muzykę i mikrobiologię, nauczyła się grać na fortepianie i gitarze,
przez moment miała własny zespół, a nawet pracowała jako kelnerka, głównie po
to aby zebrać fundusze potrzebne na nagranie solowego albumu. Ten debiutancki
krążek, zatytułowany po prostu Jane Siberry,
ukazał się w 1981 roku i jak na niezależne wydawnictwo osiągnął pewien sukces.
Debiut Siberry to głównie folk, przez co należy rozumieć gitarę i głos samej
wokalistki. Jane Siberry znana jest z tego, że redefiniuje się na nowo wraz z
każdym swoim kolejnym albumem. I tak po folkowym początku przyszła
popowo-elektroniczna faza w jej karierze wraz z ukazaniem się płyty No Borders Here w 1984 roku, był to też
zarazem wstęp do jej sławy i popularności w rodzimej Kanadzie. Wraz z każdą
kolejną płytą Jane ukazywała zupełnie nową twarz, przeobrażając się nieustannie
niczym muzyczny kameleon. Po inspirowanej nową falą i punk-rockiem erze art popowych
sukcesów spod znaku No Borders Here i
The Speckless Sky (1985), przyszedł z
kolei czas na bardziej ambitne, eksperymentalne nierzadko kompozycje z art
rockowego albumu The Walking (1987).
Kolejną woltą w jej różnorodnej karierze okazała się być płyta Bound by the Beauty z 1989 roku, której
bardziej przebojowe, folk rockowe i country'owe brzmienie przywróciło jej status wiodącej
kanadyjskiej gwiazdy. Wydany z początkiem sierpnia 1993 roku, szósty studyjny
album When I Was a Boy jest chyba
najdojrzalszym dziełem Jane Siberry, zawiera też muzyczną produkcję na
najwyższym światowym poziomie.
Jeśli
Jane Siberry chciała kiedykolwiek zawojować swoją muzyką cały świat, to
najbliżej tego była z When I Was a Boy właśnie.
To jej pierwszy album, na którym pojawiają się inni producenci, poza nią samą
oczywiście. Pierwszych pięć swoich krążków Jane wyprodukowała samodzielnie. Ci
inni producenci to guru ambientu Brian Eno oraz Michael Brook. Z ambientem Siberry
romansowała właściwie od czasów No
Borders Here z 1984 roku, stąd współpraca z Eno wcale nie dziwi. Artysta
ten odpowiada za produkcję dwóch singli z płyty: Temple oraz Sail Across the
Water. Temple ma bardzo taneczny
beat oparty na elektronicznym podkładzie, przez co zdobył nawet pewną
popularność w klubach. Eksperymentowanie z dance’m i elektroniką słychać też
wyraźnie na All the Candles in the World
(numer 5 na płycie). Z kolei na An Angel
Stepped Down (And Slowly Looked Around) Kanadyjka w intrygujący sposób bawi
się gatunkami, łącząc w jednym nagraniu elementy dance’u, synthpopu i gospel. Najlepszy
moim zdaniem jest na albumie kawałek Sail
Across the Water, który ambientowa produkcja Briana Eno wynosi na wyżyny
perfekcji. Utwór ten niesie ze sobą wyjątkowy powiew muzycznej świeżości,
brzmiąc niemalże jak ponadczasowy hymn lata.
When I Was a Boy odróżnia
od poprzednich płyt Jane Siberry stopień poetyckiego uduchowienia, jaki
zaznacza się w tekstach obecnych na tym albumie utworów. Sztandarowym
przykładem spirytualnych jakości krążka jest nagranie Calling All Angels, najlepiej znany utwór Siberry. Singiel pojawił
się już w 1991 roku na soundtracku do filmu Until
the End of the World Wima Wendersa, ale od tego czasu był wykorzystywany na
dużym i małym ekranie jeszcze kilkakrotnie. W utworze tym Siberry towarzyszy
inna znana i zaprzyjaźniona kanadyjska wokalistka: k.d. lang. Calling All Angels ma charakter lamentu, w którym artystka w
zmaganiach z ziemskimi przeszkodami próbuje odwołać się do wyższej duchowo
instancji. Biblijno-religijne odniesienia pojawiają się właściwie w większości
tekstów na tej płycie, ale motywem przewodnim i bez wątpienia najważniejszym
jest tutaj miłość, tak jak w przepięknej balladzie Love Is Everything. Ta ostatnia kompozycja to przykład swoistej
muzycznej medytacji, w której miłość jest przedmiotem pytań o sens i znaczenie
w szerszym kontekście ludzkiego życia. Medytacją pozostaje także przestrzenny i
eteryczny utwór The Vigil (The Sea),
w którym podobnie jak w Sail Across the
Water pojawia się ponownie motyw morza, a właściwie jego przekraczania,
przepływania, czy też odpływania w jego dal. Morze ewidentnie kojarzy się z
plażą i z latem, ale na When I Was a Boy
morska toń ma jeszcze głębszy, duchowy wymiar. W Sail Across the Water jej przepłynięcie to wyjście naprzeciw i
poddanie się miłości, temu najryzykowniejszemu z uczuć. W The Vigil (The Sea) odpłynięcie w morską dal jest symbolem końca
miłości, ale też jednocześnie końca życia. When
I Was a Boy opływa wręcz we frapujące poetyckie metafory, które tak samo
jak muzyka na tej płycie nie zestarzały się ani o jeden dzień.
Użyteczne linki:
Komentarze
Prześlij komentarz