Low, Double Negative. Podwójna dekonstrukcja.
Amerykański zespół indie rockowy z
Duluth w Minnesocie nagrał w 2018 roku swój dwunasty w karierze i jednocześnie najodważniejszy
brzmieniowo album. Wraz z krążkiem Double
Negative Low wykraczają bardzo daleko poza strefę swojego komfortu,
zapuszczając się głęboko na terytorium dźwiękowego eksperymentu. Low celebrują
25-tą rocznicę swojego powstania, dokonując imponującej wolty w stosunku do
swojego dotychczasowego brzmienia i fundując nam na Double Negative podwójną dekonstrukcję: za pomocą elektroniki
krańcowo zdekonstruowany został dźwięk, a przy pomocy dźwięku dekonstrukcji
uległy też słowa, zmanipulowane i niejednokrotnie rozmyte przez fale napierającego
elektronicznego szumu. Double Negative wymaga
od potencjalnego słuchacza pewnej dozy cierpliwości, a nawet wytrwałości:
piękno tego albumu można docenić najwcześniej po kilku solidnych
przesłuchaniach. Gdy już jednak rozsmakujemy się w tym post-apokaliptycznym
brzmieniu anno Domini 2018, mogę zagwarantować, że będziemy do tej płyty wracać
aż do końca świata.
Użyteczne linki:
https://www.chairkickers.com/
https://en.wikipedia.org/wiki/Low_(band)
https://lowtheband.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/lowmusic/
https://twitter.com/lowtheband
https://open.spotify.com/album/1zTkgOHx3mjrUvrhxq4osf
https://www.discogs.com/artist/10824-Low
Low uformowali się w Duluth w stanie
Minnesota w 1993 roku. Jądrem tego indie rockowego tercetu pozostaje małżeństwo
Alana Sparhawka i Mimi Parker, których wspólne harmonie wokalne są znakiem
rozpoznawczym zespołu. Alan Sparhawk gra ponadto na gitarze, Mimi Parker zaś na
perkusji, towarzyszy im też obecnie Steve Garrington na gitarze basowej. Zespół
w przeciągu 25 lat swojego istnienia nagrał w sumie 12 albumów, z tego dwa
ostatnie we współpracy z producentem B.J. Burtonem, który ich poprzedniemu
krążkowi, wyśmienitemu Ones and Sixes
z 2015 roku, nadał elektroniczne wykończenie, a przy wydanym we wrześniu 2018
roku Double Negative Burton poszedł z
Low na całość, eksperymentując z brzmieniem albumu już na pełnych obrotach. Warto
nadmienić, że Double Negative nagrany
został w studiu April Base w Fall Creek w stanie Wisconsin, gdzie w 2016 roku
Bon Iver do spółki z B.J. Burtonem za konsoletą właśnie nagrał swój wywrotowy
krążek 22, A Million. Jeszcze w głębokich
latach 90-tych XX wieku Low obdarzeni zostali przez krytyków znienawidzoną
przez siebie etykietką slowcore, oznaczającą podgatunek niezależnego rocka, a
charakteryzujący się powolniejszymi tempami piosenek, minimalistycznymi
aranżacjami i nierzadko sennym oraz depresyjnym nastrojem tekstów. Na Double Negative nie brakuje nagrań, pod
które moglibyśmy podciągnąć powyższe znaki rozpoznawcze Low, album jednak
stanowi zupełnie osobną jakość w dyskografii tego zespołu, będąc być może ich
najlepszą dotychczas nagraną płytą.
Wielu amerykańskich krytyków
muzycznych zwraca uwagę, że na kształt i brzmienie Double Negative niebagatelny wpływ miał toksyczny klimat polityczny
współczesnej Ameryki. Chociaż nazwisko Donalda Trumpa nie pada na Double Negative ani razu, to jednak
wielu termin „podwójna negacja” kojarzy właśnie ze stylem rządów jego administracji.
Najnowszej płycie Low udzieliło się z pewnością trochę tej amerykańskiej
toksyczności, słychać ją przede wszystkim w warstwie dźwiękowej albumu, która
od początku do końca jest silnie zniekształcona, a nawet zanieczyszczona elektronicznymi
efektami producenta B.J. Burtona. Już otwierające krążek Quorum brzmi na samym wstępie jak gdyby wprost do naszych uszu wpadła
i została zdetonowana bomba atomowa, po której wybuchu mamy niecałe cztery
minuty utworu na poradzenie sobie z szokiem i traumą tym wywołaną. Pulsujące
uderzenia syntezatora i zniekształcony wokal Alana Sparkawka pogłębiają jeszcze
muzyczny chaos, który będzie nam dalej towarzyszył w tym post-apokaliptycznym uniwersum.
Kolejny na płycie Dancing and Blood
pogłębia jeszcze nastrój grozy i wyobcowania, a zharmonizowane ze sobą w
pięknym unisono wokale Alana Sparhawka i Mimi Parker niosą się po tym powojennym
krajobrazie przy akompaniamencie imitujących marsz bębnów. Apogeum dźwiękowego
chaosu i napięcia ma miejsce na Tempest,
gdzie wokal jest do tego stopnia elektronicznie zniekształcony oraz
przetworzony, że właściwie niezrozumiały, przydając grozy i alienacji naszemu
doświadczeniu. Na szczęście po burzy zawsze przychodzi rozpogodzenie, a czasami
nawet słońce, które na Double Negative zwiastuje
kompozycja Always Up, w której jedyna
w swoim rodzaju harmonia wokalna Alana Sparhawka i Mimi Parker pozwala na
chwilę wytchnienia oraz zanurzenie się w bardziej eterycznych klimatach, przy kojącym
akompaniamencie organicznych dźwięków fortepianu i gitary.
Takich chwil błogości oraz uniesienia
jak w Always Up jest na Double Negative znacznie więcej, są one
też mądrze poprzeplatane z momentami krańcowego dźwiękowego eksperymentu na tej
zaskakującej płycie. I tak po intensywnym duo Quorum oraz Dancing and Blood
następuje chwila wyciszenia i refleksji na Fly, w którym anielski wręcz głos Mimi Parker przynosi ulgę po
brzmieniowym spustoszeniu dwóch poprzednich kompozycji. Przy Fly wznosimy się ponad spaloną ziemię i
próbujemy wznieść się jak najwyżej w niebo, aby nie widzieć zniszczenia oraz degrengolady
na samym dole. Dozą nadziei napawa też pozytywne przesłanie Always Trying to Work It Out, a po
niezwykle mrocznym i ambientowym brzmieniu The
Son, The Sun nadchodzi spokojny Dancing
and Fire, który pomimo swojego wyciszenia głosem Alana Sparhawka proklamuje
nie koniec świata, ale tylko koniec nadziei… Poor Sucker kontynuuje w tym depresyjnym klimacie, opowiadając
historię nieszczęśnika, który postradał życie, ponieważ grunt (dosłownie) usunął
mu się spod nóg i biedak skończył martwy na dnie jeziora. Najlepsze Low
zostawiają dla nas na sam koniec, kiedy to Rome
(Always in the Dark) oraz Disarray
w spektakularny sposób zamykają cały album. Natężenie i emocja osiągają swoją
kulminację na Rome (Always in the Dark),
który funkcjonuje tu jako elektroniczno-rockowy lament nad pozostałymi po
katastrofie popiołami. Disarray to
już muzyczne empireum na Double Negative,
na które w pełni zasłużyliśmy po przejściu razem z Low wszystkich kręgów piekła
fizycznego zniszczenia i całego czyśćca wytężonych do granic możliwości emocji.
Anielskie unisono Parker oraz Sparhawka tworzy najpiękniejszą w historii
zespołu wokalną harmonię do pulsującego nieprzerwanie rytmu nagrania, a para radzi
nam, abyśmy zaczęli żyć inaczej, w zupełnie nowy sposób, zanim pogrążymy się na
dobre w totalnym ekologiczno-politycznym chaosie: Before it falls into total disarray / You'll have to learn to live a
different way.
https://www.chairkickers.com/
https://en.wikipedia.org/wiki/Low_(band)
https://lowtheband.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/lowmusic/
https://twitter.com/lowtheband
https://open.spotify.com/album/1zTkgOHx3mjrUvrhxq4osf
https://www.discogs.com/artist/10824-Low
Komentarze
Prześlij komentarz