Woodkid, The Golden Age. Barokowy pop, czyli muzyka burzy i naporu.
Dzieciństwo to okres złotego wieku. Tak jest w
każdym razie na płycie The Golden Age francuskiego
muzyka, wokalisty, songwritera i reżysera teledysków, ukrywającego się pod
pseudonimem Woodkid. Artysta zabiera nas w podróż do tej baśniowej krainy, ale
tylko po to, by zaraz ogłosić jej koniec i wyśpiewać następnie trudny proces
przejścia od chłopięctwa do wieku dojrzewania oraz męskości. Patetyczny,
nagrany z wielkim rozmachem album nosi piętno autobiografii i dlatego wprost
kipi od buzujących emocji. Barokowy pop to idealny muzyczny gatunek do
wyrażenia i podkreślenia czasu burzy oraz buntu, ale także do pożegnania
bezpowrotnie utraconej niewinności i naiwności lat dziecięcych.
Woodkid to właściwie Yoann Lemoine, urodzony w 1983 roku w Lyon we Francji neofolkowy muzyk i reżyser teledysków polskiego pochodzenia. Lemoine zaczynał właśnie jako artysta wizualny,
reżyserując klipy dla takich gwiazd jak Moby, Katy Perry, Taylor Swift, Drake,
Rihanna czy wreszcie Lana Del Rey. W marcu 2011 roku Woodkid wydał swoją
debiutancką EP-kę Iron, na której
znalazł się tytułowy singiel. Sukces i spora popularność tego utworu
zaowocowała kolejnym bardzo dobrze przyjętym singlem Run Boy Run wiosną 2012 roku i wreszcie długogrającym debiutem The Golden Age w marcu 2013 roku.
Woodkid wyreżyserował teledyski do wszystkich czterech albumowych singli, a ich
metaforyczno-symboliczny wyraz stanowi prawdziwą wizytówkę wizualnej twórczości
tego zdolnego artysty.
Wielu krytyków zauważyło, że The
Golden Age brzmi jak soundtrack do nieistniejącego filmu. Albo jak ścieżka
dźwiękowa do któregoś z sezonów Gry o
tron. Niewątpliwie jest coś esencjonalnie średniowiecznego w muzycznej
produkcji tego krążka. Być może to skutek rozbudowanych orkiestrowych
aranżacji, obecności chórów, sekcji instrumentów dętych i smyczkowych. A może
to efekt marszowego rytmu wielu nagrań, towarzyszącego nam właściwie od samego
początku płyty, a więc od tytułowego kawałka The Golden Age, w którym Woodkid proklamuje koniec złotego wieku?
Jest też coś w tekstach piosenek, w sposobie obrazowania artysty, co skłania
nas do ewokowania obrazów samotnych rycerzy, bitew oraz pustych, zimnych i
rozległych krajobrazów. Podniosły i patetyczny klimat albumu podkreślają
i uzupełniają teledyski do trzech pierwszych singli (Iron, Run Boy Run oraz I Love You), będących jednocześnie
najlepszymi utworami na płycie. Nie sposób nie łączyć muzyki Woodkida z jej wizualnym
wcieleniem, w przypadku tego artysty sfera wizualna jest naturalnym
dopełnieniem jego muzyki.
Krążek porywa nas w galopującym tempie, rozpędzając
się już w otwierającym album The Golden
Age, w którym rozbuchana sekcja dęta zastępuje nieśmiały fortepian.
Waltornie, rogi, trąbki, puzony, bębny i kościelne dzwony zadają szyku w
fantastycznym Run Boy Run, w którym
zwiększamy jeszcze tempo. Smyczki przejmują dalej kontrolę w równie żywiołowym The Great Escape, po to jednak tylko,
aby następnie ustąpić pierwszeństwa bębnom i dęciakom, które wespół z perkusją
i dzwonami gnają przed siebie w nieznane. Trudno doprawdy byłoby złapać oddech, gdyby nie subtelne, bazujące głównie na brzmieniu fortepianu utwory w rodzaju Boat Song czy Where I Live. Boat Song to prawdziwe emocjonalne apogeum na płycie,
to też moja ulubiona kompozycja. Ten utwór to jednocześnie metafora ludzkiego
losu, ciągle dryfującej na morzu niestabilnej łodzi. Bardzo silne emocje dochodzą
też do głosu w I Love You, będącym
poruszającym wyznaniem nieodwzajemnionej miłości do innego mężczyzny. Swoistym
kontrapunktem dla mocnej, głośnej i szturmującej uszy słuchacza muzyki jest
głos Woodkida, drżący i rozchwiany, budzący skojarzenia z wokalem Antony’ego
Hegarty (obecnie Anohni). Daleki od perfekcji, niepewny wokal artysty czyni z The Golden Age album jeszcze bardziej
osobisty, zanurzony w jednostkowej wrażliwości. W zamykającym płytę The Other Side po raz kolejny
uczestniczymy w rytuale przejścia na druga stronę, opłakujemy odchodzące
dzieciństwo i młodzieńczość, celebrujemy natomiast wkroczenie w wiek męski. I
nie sposób przy tej piosence uwolnić się od obrazu młodego mężczyzny pasowanego
na rycerza podczas średniowiecznego turnieju. Niepostrzeżenie też na scenę
życia wkracza w tym utworze śmierć.
Użyteczne linki:
Komentarze
Prześlij komentarz